I wyprawa do Szwecji za mną. Miałam przed nią pewne obawy, bo ostatni raz na promie byłam z X lata temu i nie wspominam tego najlepiej ale miałam nadzieję, że jednak Bałtyk okaże się łaskawszy od Kanału La Manche.Trzy dość intensywne dni, pełne łażenia, zwiedzania i gotowania się w skandynawskim słońcu naładowało moje akumulatory.
Teraz można się już szykować na wyprawę do Londynu. I czekać na kolejną szaloną promocje w Stena Line (domis, czas włączyć wyszukiwanie!). :)
Dobry humor zepsuł mi tylko fakt, że chamstwo się mnoży na tym świecie. Dlatego teraz i tu, głośno i wyraźnie oraz dobitnie mówię: