niedziela, 27 października 2013

Druga stacja - poznajmy się.

Kończy się weekend. Wyjątkowo trzydniowy. A wiadomo, że trzydniowy weekend oznacza koncert. Podliczyłam i wyszło mi, że to mój 34 koncert. Już 34 raz ruszyłam w Polskę za tym człowiekiem. Ale nadal daje mi to mega powera. Tym razem do tego powera dołączyła się również domis. Postanowiłyśmy zrobić coś o czym kilka osób wcześniej myślało, ale raczej nie na taką skalę. I żeby nie skończyło się na postanowieniu i nie było drogi odwrotu wyjawiłyśmy swój plan. Mamy błogosławieństwo i ruszamy do boju! Napiszemy tę książkę!!!
Kiedy ostatnio biegałam zaczęłam się wsłuchiwać bardziej w siebie. Starałam się zrozumieć jakie sygnały wysyła mi mój organizm. Czy to co teraz odczytuję jako "Weź już się zatrzymaj!" znaczy, że ja CHCĘ się zatrzymać czy MUSZĘ? Czy to mówi do mnie moje lenistwo czy faktycznie organizm się "przegrzewa". Bardzo trudno czasami przy codziennych czynnościach odróżnić motyw jaki nami kieruje. Czy kupujemy piątą parę spodni bo musimy mieć w naszej szafie ten model, czy dlatego, że trzy pary są już za duże/małe i podarte? Poznanie samego siebie jest bardzo ważne. I swoich ograniczeń. Głównie po to, żeby móc je eliminować. Albo znajdować inną drogę samorealizacji, w której te ograniczenia nas nie zatrzymają. Jadąc dzisiaj polskim busem z Wrocławia musiałam się poddać ze swoim postanowieniem i napić się coli. Ale miałam wcześniej długą rozkminę czy powinnam to zrobić. Z jednej strony, bardzo chciałam utrzymać stan, kiedy mój organizm nie dostaje coli (nic mnie tak nie uzależnia jak ten napój), z drugiej wiedziałam, że skoro aviomarin nie przyniósł oczekiwanych rezultatów, a przede mną jeszcze kilka godzin jazdy muszę podjąć radykalne kroki, żebym nie musiała błagać kierowcy o stanięcie w szczerym polu. Pomimo tego, że rozsądek mówi, że dobrze zrobiłam, jestem w pewien sposób na siebie wściekła, że postanowienie padło. Bo równie dobrze mój własny organizm mógł mnie oszukać, że tak naprawdę jak nie MUSIAŁAM się napić coli, tylko CHCIAŁAM.
Od jutra zacznę robić ćwiczenia ze Świadomie do sukcesu. I oczywiście pisać. Dużo pracy, krótka doba. Co może być bardziej motywujące?

1 komentarz: