wtorek, 26 sierpnia 2014

Ósma stacja - nowa droga.

Ciężko zmieniać przyzwyczajenia. Ciężko nauczyć się czegoś nowego, co do tej pory kłóciło się z posiadanym światopoglądem. No ale od początku...
Wszelki kontakty z Sylwią (o której pisałam tutaj) kończą się zazwyczaj pozytywnym nakręceniem. Tym razem Sylwia postanowiła namówić mnie na przeczytanie dwóch książek: "Sekret" Rhondy Byrne i "Potęgę podświadomości" Josepha Murphy'ego. Na początku rozmowy podeszłam do tego dość sceptycznie (zresztą po 23:00 do większości rzeczy podchodzę dość sceptycznie)... Ale z każdą minutą coraz bardziej zaczęło mnie to intrygować. Poszukiwania w domowym zbiorze zaowocowały wykopaniem niemalże z dna biblioteczki "Potęgi podświadomości". Zaczęłam czytać i w sumie nie mogłam uwierzyć w to co czytam. No bo jak to? To takie proste? I w sumie to by tłumaczyło dlaczego mi tyle rzeczy nie wychodzi, przy moim podejściu "spróbuję, ale pewnie i tak nic z tego nie będzie". Jako człowiek z nurtu "niewiernego Tomasza", czyli dotknę a uwierzę, postanowiłam zrobić test. Przeprowadziłam niemalże naukowy test na drobnej sprawie i... zadziałało! No to z większym zapałem rzuciłam się na książki. Po pewnym czasie zauważyłam gdzie jednak będę mieć problem. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to to, że muszę zmienić swój sposób myślenia o 180 stopni. Ciężko, ale jak nad sobą popracuję to do zrobienia. A potem mnie oświeciło, że żeby nad sobą popracować muszę się nauczyć... wierzyć. No to już trudniejszy temat do ogarnięcia. Jak nagle nauczyć się wierzyć? Czy jest do tego jakiś podręcznik? Skrypt? A może jakieś kody? Zatem czeka mnie podwójna praca. Ale nie boję się tego. I wiem, że wyjdzie. Jak nie dziś, to jutro. Jak nie jutro, to za tydzień. Ale wyjdzie. I już.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz